„MYDLANA PRZYGODA„
To nie przypadek, że każdy kto
rozpocznie swoją mydlaną przygodę wpadnie przysłowiowo „jak śliwka w kompot”.
Od tego nie ma ucieczki, jak ktoś
raz zacznie gwarantuję, że nie będzie mógł skończyć.
Cały proces tworzenia mydła zwany
saponifikacją czy inaczej zmydlaniem to oczywiście chemiczna reakcja tłuszczu z
ługiem, ale jakże piękna i fascynująca. Niejedna osoba pewnie skomentowałaby:
„mydło jak mydło, pełno ich w drogeriach i nad czym się tu tak rozczulać”. Oj
jest nad czym – odpowiedziałabym – bo to jedna z tych cudownych chwil kiedy
łącząc ze sobą tak niepozorne dwa składniki jakimi jest tłuszcz i ług, tworzymy
niebywałe cudeńko jakim jest mydło. I kto raz spróbował swojskiego mydła ten
już nigdy nie kupi drogeryjnego – ot i cała różnica.
DLACZEGO SWOJE A NIE SKLEPOWE?
Odpowiedź jest niezwykle prosta:
„Własne mydło myje i pielęgnuje, sklepowe to detergent”.
Naturalnym składnikiem mydła jest
gliceryna, która w bardzo fajnie nawilża i pielęgnuje skórę. Podczas produkcji
mydeł na skalę masową gliceryna jest odzyskiwana i sprzedawana jako osobny
produkt, stąd też każdy mówi, że mydło wysusza – owszem – ale nie domowe.
Dodatkowo podczas tworzenia
własnego mydła mamy pełną kontrolę nad jego składem. Jesteśmy kreatorami i
magami jednocześnie. To my decydujemy jakiego tłuszczu użyć aby mydło było
bardziej kremowe, mocniej się pieniło czy też stawiamy na właściwości
czyszczące. Używając odpowiedniego zestawu ziół, naparów i olejów możemy
stworzyć mydła lecznicze, aromatyczne i przy okazji bardzo piękne.
CZY WARTO SPRÓBOWAĆ I KIEDY ZACZĄĆ?
Spróbować warto i namawiam
każdego do mydlanych eksperymentów. Kiedy zacząć? Dziś, jutro za miesiąc?
Trudne pytanie. Ja potrzebowałam dwóch lat aż dojrzałam do myśli, że już mogę
uruchomić mój mydlany kocioł. Wiem, że decyzję może przyspieszyć wypróbowanie
właśnie takiego domowego mydła (moje było od Inez Herbiness, które
sprezentowała mi na zlocie zielarskim). Od tamtej pory nie używam żadnego
innego mydła tylko swojego i moja skóra jest jakbym jednocześnie myła ja i
balsamowała – MAGIA DOMOWEGO MYDŁA!
CO POTRZEBUJĘ DO WYKONANIA MYDŁA W ZACISZU DOMOWYM?
1.
Trochę odwagi, skupienia i ciszy (najlepiej żeby
nikt i nic nie plątało się nam miedzy nogami)
2.
Dobrego rozplanowania pracy (mamy wszystko pod
ręką i wiemy co chcemy stworzyć)
3.
Zestaw olejów i soda kaustyczna czysta do analiz
(NaOH, wodorotlenek sodu)
4.
Osprzęt mydlarski:
- Blender (użyty raz do mydła jest mu przeznaczony);
- Gogle, gumowe rękawiczki, fartuch (opcjonalnie);
- Żaroodporne naczynie do stworzenia ługu (woda z NaOH nagrzewa się nawet do 90ºC) np. zlewka laboratoryjna, słoik;
- Żaroodporne naczynie do stapiania tłuszczu (jeżeli używamy np. oleju kokosowego, masła shea i kakaowego to musimy je rozpuścić w kąpieli wodnej) np. zlewka laboratoryjna, słoik;
- Miska do wymieszania olejów z ługiem (szkło, plastik – nie używamy aluminium i metalu chyba że stal nierdzewna);
- Waga kuchenna;
- Termometr;
- Łyżka drewniana lub plastikowa;
- Foremka do mydła (tutaj ogromne pole do popisu dla każdego, mydło możemy przełożyć do każdego pojemnika: plastik, drewno, szkło, silikon, jednak nie z każdego da rade je tak łatwo wyjąc, ale no to też są sposoby);
- · Opcjonalnie olejki eteryczne, barwniki, zioła
„WSZYSTKO JUŻ MAM I RADĘ DAM”
Skoro już zebraliśmy wszystkie potrzebne nam mydlarskie akcesoria i jesteśmy zdecydowani na stworzenie naszego pierwszego mydła to zapraszam w fascynująca podróż po nieznanych ale wcale nie tak strasznych krainach z cudownego mydła słynących.
Plan pracy – czyli co po kolei:
1. Stworzyć
recepturę – samemu to bardzo trudne, ponieważ należy dokładnie wiedzieć ile i
jakiego tłuszczu dodajemy dopasowując do tego odpowiednią ilość NaOH. Proponuje
więc skorzystać z gotowych receptur lub z mydlanego kalkulatora, które ułatwia
sprawę i najprawdopodobniej nie pozwolą na pierwsza porażkę.
Ja korzystam z takiego
kalkulatora mydlanego: http://soapcalc.net/calc/SoapCalcWP.asp
2. Jeżeli
ustalimy już recepturę przystępujemy do odmierzenia dokładnej ilości
wodorotlenku sodu (ilość wskazana przez kalkulator lub podana w gotowym
przepisie). UWAGA – NaOH to silnie żrąca zasada (składnik środków do
udrażniania rur) i trzeba z nią postępować dystyngowanie jednak i takiego
czarnego konia można okiełznać. W tym momencie zakładamy nasze ochronne
okulary, rękawiczki i strój wierzchni, na którym nie specjalnie nam zależy.
3. Odmierzoną
ilość NaOH wsypujemy powoli do wcześniej odmierzonej ilości wody
demineralizowanej/destylowanej/ziołowego naparu i mieszamy. PAMIETAJ
MYDLARZU MŁODY ZAWSZE DODAWAJ WODOROTLENEK DO WODY. Woda w
połączeniu z NaOH wydziela ciepło oraz opary, których nie należy wdychać, wiec
starajmy się przygotowywać mieszaninę na zewnątrz pomieszczenia, w którym
przebywamy (ja to robię wystawiając zlewkę na parapet za uchylone okno).
Wymieszane pozostawiamy do ostygnięcia do około 40ºC.
4. Odmierzamy
dokładną ilość wybranych maseł i olejów zgodnie z recepturą. Jeżeli są to oleje
stałe (kokosowy, kakaowy, shea, smalec) musimy je rozpuścić w kąpieli wodnej. Wszystkie
odmierzone oleje przelewamy do miski i łączymy z ługiem. Oleje i ług powinny
mieć podobną temperaturę około 40ºC
i znów ważna zasada PAMIETAJ MYDŁODZIEJU DODAWAJ ŁUG DO OLEJU.
Dwie cudowne rymowanki mydlarskie to dzieło Inez
Herbiness i od niej zapożyczone do tego postu.
Od tego jaki
zestaw olejów wybierzemy będzie zależało jakie uzyskamy ostatecznie mydło.
Polecam koło
mydlarskie od Inez Herbiness dostępne TUTAJ
Bardzo lubię
korzystać z tego koła, ponieważ są tam zawarte wszystkie niezbędne informacje o
tym jakie mydło powinno być: twardość, piana, mycie, pielęgnacja i trwałość. Dość istotne są
proporcje w ilości olejów płynnych i stałych – im więcej płynnego tym mydło
bardziej miękkie. Ja staram się trzymać proporcji 50/50.
Musimy
odpowiednio dobrać oleje aby skomponować mydło symfoniczne czyli zrównoważone
pod każdym względem – jak nam się to uda to możemy uważać siebie za mistrzów
sceny mydlanej – czego każdemu życzę. To niebywała frajda. To jak czarowanie.
Składniki do zrobienia mydła kupisz TUTAJ
5. Podczas
łączenia oleju i ługu obserwujemy konsystencję tworzonego mydła. Jeżeli podczas
blendowania widzimy pojawiający się ślad, który za chwilkę powoli znika możemy
dodać olejki eteryczne, barwnik i ewentualne dodatki (mielona kawa, cynamon,
zmielone pestki, susz kwiatowy itp.). Na kilogram mydła nie dodajemy więcej jak
10% dodatków.
6.
Po wymieszaniu wszystkiego przelewamy mydło do formy. I tutaj wielkie pole do popisu każdego mydlarza – w co wlać moje mydło?. Prawdę mówiąc można prawie we wszystko co ma odporność na wyższą temperaturę tzn. taką w okolicach 40ºC – nadaje się drewniana forma, silikonowa, rura PCV, plastikowe opakowania po jogurtach. Wypełniona formę naszym mydłem zakrywamy folią i okrywamy ręcznikiem aby utrzymać temperaturę niezbędną do prawidłowego zmydlania.
Po wymieszaniu wszystkiego przelewamy mydło do formy. I tutaj wielkie pole do popisu każdego mydlarza – w co wlać moje mydło?. Prawdę mówiąc można prawie we wszystko co ma odporność na wyższą temperaturę tzn. taką w okolicach 40ºC – nadaje się drewniana forma, silikonowa, rura PCV, plastikowe opakowania po jogurtach. Wypełniona formę naszym mydłem zakrywamy folią i okrywamy ręcznikiem aby utrzymać temperaturę niezbędną do prawidłowego zmydlania.
7. Po
24-48 godzinach możemy wyjąć mydło z formy. Z form silikonowych mydła
praktycznie same wyskakują, z plastikowych trochę się im nie chce – możemy to
usprawnić wkładając nasze mydło na godzinkę do zamrażalnika.
8. Tniemy
mydło na plastry, kawałki nożem lub krajalnicą do sera (fajny gadżet) i
odkładamy żeby sobie dojrzewało. Po około 4 tygodniach takiego leżakowania
możemy sprawdzić pH mydła papierkiem lakmusowym lub metodą mydlarską starą jak
świat – końcem języka. Jeżeli mydło szczypie w język to znaczy, że jeszcze nie
dojrzało.
SPOSOBY OTRZYMYWANIA MYDŁA
Sposoby są dwa: na zimno i na gorąco.
Metoda
na zimno opisana jest w całości powyżej i jest to metoda lubiana przez
mydlarzy, ponieważ daje spore możliwości dekoracyjne mydła.
Metoda
na gorąco pozwala nam otrzymać mydło, które możemy stosować już po
tygodniu leżakowania, jednak nie poszalejemy z jego wizerunkiem. Tą metoda
wychodzą według mnie cudowne mydła rustykalne.
JAKI WYBRAĆ PRZEPIS
Przepisów na mydło jest zapewne tyle ilu
jest mydlarzy. Kierując się kołem mydlarskim oraz kalkulatorem możemy w bardzo
prosty sposób stworzyć swój własny przepis. Jednak wiem, że pożądane są
receptury na sprawdzone mydło, więc podaję przepis na jedno z moich:
PLASTER MIODU
- OLEJ SŁONECZNIKOWY – 250g
- OLEJ KOKOSOWY – 250g kupisz tutaj
- OLIWA Z OLIWEK – 350g
- WOSK PSZCZELI – 30g kupisz tutaj
- WODA DESTYLOWANA – 240g
- NAOH – 119g kupisz tutaj
Wosk pszczeli należy rozpuścić z olejem
kokosowym w trakcie jego roztapiania w kąpieli wodnej.
Po przelaniu mydła do formy możemy je
nakryć folią bąbelkową co da efekt wizualny plastra miodu.
Autor tekstu i zdjęć: Emilia
Wysocka-Stankiewicz „Ziołowe Uroczysko”
Podobają Ci się ten blog? Polub Nas na Facebooku
Ja także przymierzam się do zrobienia własnego z jakimiś pachnącymi dodatkami. Tylko jeszcze nie wiem na co się zdecydować. Może ktoś wie jakie działają najlepiej i najdłużej - glicerynowe, tradycyjne czy żelowe. Oraz czy tego typu przepisy są też godne uwagi http://www.open-youweb.com/jak-zrobic-mydlo/ Artykuł dodaję do zakładek, na pewno skorzystam z wszystkich porad już niebawem, pora na własne mydło.
OdpowiedzUsuń