Bez Lilak potocznie zwany bzem to oczywiście nie to samo co bez czarny i takie nazewnictwo może niejednego laika wprowadzić w błąd, więc ja zdecydowanie wolę używać nazwy LILAK. Nazwę można pomylić i przyporządkować innej roślinie ale nie ma chyba osoby, która nie rozpoznałaby zapachu Lilaka – mocny, słodkawy – jak dla mnie przecudowny. Najchętniej zatrzymałabym ten zapach na dłużej i oczywiście tak można np. wykonując sobie w domowych warunkach perfumy starą metodą – enfleurage – ale o tym może innym razem, ponieważ w tym poście skupiamy się na wykonaniu oraz zastosowaniu olejowego wyciągu z tych cudownych kwiatów.
Macerat
olejowy z kwiatów Lilaka wykonujemy według standardowego schematu opisanego już
w poprzednim poście o maceratach TUTAJ .
Jednak w skrócie przypomnę jak to zrobić na konkretnym przykładzie.
Zbieramy sobie
w pogodny, ciepły dzień przecudownie pachnące wielkie „kiście” kwiatów Lilaka,
oskubujemy je w domu do wyparzonego słoika, zalewamy olejem np. słonecznikowym,
zakręcamy i stawiamy w ciepełku np. na parapecie. Można owinąć ręcznikiem lub
ściereczka i postawić na słońcu jednak nie narażajmy naszego maceratu na
bezpośrednie działanie słońca, ponieważ promienie UV niekorzystnie wpływają na
związki czynne, które chcemy wydobyć z naszego surowca. Po około 2-3 tygodniach
nasz macerat jest gotowy. Jest tez wersja dla niecierpliwych opisana dokładnie
w w/w linku. Teraz najważniejsza sprawa do czego taki macerat wykorzystać? Ano
do różnych kremów jako część fazy olejowej, do maści szczególnie przy cerach
łojotokowych, trądzikowych, problematycznych, z przebarwieniami i mało
elastycznych.
Stokrotka – słodka, niepozorna i bardzo wdzięczna. Kwiatek, który każda z nas zna od dzieciństwa, bo przecież kto z nas nie robił stokrotkowych bukiecików? No kto? A już piosenkę „Gdzie strumyk płynie z wolna…” zna chyba każdy. Jednak czy każdy zdaje sobie sprawę ile mocy zamkniętej jest w tym małym kwiatuszku?
Macerat olejowy ze stokrotki przygotowujemy bardzo podobnie jak z Lilaka czyli zbieramy same kwiatki do wyparzonego słoika, zalewamy olejem np. słonecznikowym, stawiamy na słonecznym parapecie jednak nie bezpośrednio na słońcu – chodzi o ciepło a nie promienie UV. Teraz wystarczy cierpliwie poczekać a potem już tylko wykorzystać nasz macerat do stworzenia np. leczniczej maści na obrzęki, otarcia, drobne skaleczenia i ukąszenia owadów lub stworzyć krem stokrotkowy dla cery trądzikowej taki jak TUTAJ
W związku z
tym, że stokrotka i lilak maja podobne przeznaczenie tzn. są idealne dla cery
trądzikowej to możemy w jednym kremie połączyć oba wyciągi olejowe aby wzmocnić
działanie przeciwtrądzikowe i antyseptyczne. Nie ma na co
czekać tylko wyruszać na lilakowo -stokrotkowe łowy. Powodzenia.
Autor
tekstu i zdjęć: Emilia Wysocka-Stankiewicz „Ziołowe Uroczysko”
Pięknie to wygląda
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe, tez zawsze mylilam te nazwy:)
OdpowiedzUsuńDo nie dawna mi tez to sie zdarzało, ale czlowiek uczy sie cale życie :)
UsuńJak to wszystko zachęcająco wygląda... :)
OdpowiedzUsuńNic, tylko zrobić czystkę w ogródku ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Link do maści/kremu nie działa.
Pozdrawiam :)
już działa link :)
Usuńcudne te maceratyL:)
OdpowiedzUsuńFajny i ciekawy wpis
OdpowiedzUsuńBoski jest ten macerat!
OdpowiedzUsuń